LKS OLIMPIA WOLA ZAŁĘŻNA - strona nieoficjalna

Wyjazdowa konfrontacja ze zjednoczonymi siłami Jelni i Krzczonowa rozpoczęła się wybornie. W drugiej minucie meczu, Damian Kwaśniak dostał w prezencie podanie od rywala i popisał się świetnym strzałem z dystansu. Piłka powędrowała w kierunku długiego słupka, odbiła się od niego i wpadła do bramki. Zaczęliśmy w zasadzie z wynikiem 0:1. Komfortowa sytuacja sprawiła, że wyrażnie dominowaliśmy na boisku. Co chwila oglądaliśmy bardzo dobrze ułożone akcje ofensywne, co ważne zakończone strzałami, mniej lub bardziej celnymi, ale jakże cieszącymi oko. Konrtataki gospodarzy bardzo skutecznie przerywała formacja defensywna, co tym bardziej napędzało nas by przycisnąć jeszcze mocniej. Bramka na 0:2 padła już w 10 minucie. Po asyscie Darka Berca do bramki trafił Łukasz Stępień. Nie spoczęliśmy na laurach. Gra Olimpii, jak na lidera przystało, ciągle mogła się podobać i czuć było wyraźnie, że kolejna bramka wisi w powietrzu. Nie było mowy o nudzie, nasz zespół trzymał dobre tempo, aż wreszcie w 28 minucie meczu padł kolejny gol. Przy trafieniu Darka Berca asystował zdobywca pierwszej bramki Damian Kwaśniak. Do końca pierwszej połowy wynik nie uległ zmianie. Gospodarze wyprowadzili kilka akcji pod naszą bramkę, niestety dla nich, ataki te były bezskuteczne. Mimo niesprzyjającej pogody, przez pierwsze 45 minut było na prawdę gorąco, a co nas cieszyło najbardziej, wysoka temperatura panowała najczęściej pod bramką LKSu Jelnia-Krzczonów. Szkoda, że nasz operator był na tym meczu nieobecny, ponieważ z całą pewnością uraczyłby nas niejednym dobrym "riplejem".

Na przerwie chyba nieco zmarzliśmy, poniewać drugą połowę zaczęliśmy jakoś tak sztywno. W 55 minucie meczu nasz obrońca faulował w polu karnym i sędzia pokazał na jedenasty metr. Egzekutor się nie pomylił. 1:3 i miejscowi dostali wiatru. Częściej niż w pierwszej części gry oraz nieco śmielej zaczęli atakować. Doświadczenia na razie im brak, ale serca do gry im odmówić nie można. Wyraźna dominacja Olimpii pozostała już tylko wspomnieniem. Kolejne 12 minut było nieciekawie, ponieważ wyraźnie przysnęliśmy i nie mogliśmy złapać tempa z pierwszej połowy. 67 minuta to moment wytchnienia, zapewniony przez Damiana Kwaśniaka. Kolejny raz pokonał golkipera naszych oponentów i znowu mieliśmy niezłą zaliczkę bramkową. myślę, że w tym momencie znów zyskaliśmy przewagę, jednak nie tak wyraźną jak w pierwszych trzech kwadransach spotkania. Gospodarze ani myśleli sobie odpuścić i w 80 minucie trafili na 2:4. Pewnie spowodowało to zmęczenie, bo ta bramka nie uskrzydliła ich tak, jak pierwsza, więc sytuacja z naszego punktu widzenia wyglądała na, w miarę, bezpieczną. Wiedzieliśmy, że musimy tu postawić kropkę nad "i". Udało się to dopiero w doliczonym czasie gry. Obrońca gospodarzy zatrzymał piłkę ręką w polu karnym i tym razem to my mieliśmy karnego. Po strzale Marcina Góreckiego było 2:5, a była to szósta zdobyta przez nas bramka w tym meczu. Sędzia nie uznał prawidłowo zdobytego przez nas gola. Z miejsca w którym stałem nie było tego za nic w świecie widać, jednak kilka minut później, przyznał to obrońca który wybił piłkę która przekroczyła linię bramkową. Niewiele to zmienia. Pierwsza połowa: świetna. Druga połowa: przeciętna. Reasumując, na prawdę dobry występ Olimpii.

Coraz częściej mam straszny dylemat w kwestii TOP Playera, i tak drogą eliminacji nominuję trzech zawodników:
- Marcin Górecki
- Damian Kwaśniak
- Wojtek Pęczek
Nie mam pomysłu za co mógłbym któregokolwiek skreślić z listy :-) Może ci, co mecz oglądali mi pomogą???

Dziękuję bardzo za mecz, bo takie, fajnie się ogląda. Dużo pracy przez nami, szczególnie musimy poprawić te nasze drugie połowy... Jedziemy dalej!!!

ps. zdjęcie robione parasolem

• Komentarzy [3]
• czytano: [898]
• DO